Jestem ciekawa, do kogo według Ciebie powinieneś zadzwonić, jeśli chcesz umówić się na randkę.
Całkiem możliwe, że już czujesz, że dzwoniłeś do wszystkich i dałeś z siebie więcej niż dałeś tej randkowej rzeczy.
Wypróbowałeś już każdego członka rodziny i przyjaciela, każdą witrynę i każdy telekonferencja. Przyjrzałeś się swatkom, prywatnym klubom dla kadry kierowniczej i, do diabła, klubom triathlonowym (kiedy nie biegasz, jeździsz na rowerze LUB pływasz).
Nie?
Czy powinieneś zadzwonić do nich na randki?
Pewnie. Ale tylko wtedy, gdy są naprawdę szczęśliwi, nie zdradzają, wciąż uprawiają świetny seks (często), rzeczywiście znaleźli sekretny sos do znalezienia i utrzymania miłości swojego życia, a ta formuła nie ma nic wspólnego z osiedlaniem się.
Następnie, jak najbardziej, zadzwoń do nich. Wyzywam cię.
Myślę jednak, że jeśli nadal jesteś singlem i masz naprawdę, szczęśliwie żonatych przyjaciół, jak długo naprawdę byś ich trzymał?
Bo bardziej niż prawdopodobne, że twoje niedowierzające ja musiałoby pozbyć się wtykania ich w luki, twierdząc, że są zbyt zajęci dziećmi, byłeś trzecim kołem i bla bla.
Owww. To słodkie, ale nie.
Jesteś prawdopodobnie ostatnią osobą, do której kazałbym zadzwonić w sprawie randki. W końcu jesteś tym, który cię tu sprowadził.
To TWÓJ selektor, który wybiera dziwnie (a co więcej, doskonale), cofa cię z powrotem do miejsca, w którym twierdzisz hejt – sam I dokładny w tym wszystkim.
Obiecuję, że jeśli naprawdę myślałeś, że miłość jest magiczna i łatwa do znalezienia, nie miałbyś stosu marynowanych związków z przeszłości, które masz (lub których unikałeś).
Nie trzymałbyś wokół siebie grupy przyjaciół, którzy przypadkowo (kaszel, kaszel) również mają trudności z poruszaniem się po miłości.
Więc WTEDY do kogo powinieneś już zadzwonić?
Zadzwoń do kogoś, kto byłby na tyle odważny, by powiedzieć ci prawdę, kogoś, kto pomógłby ci zaświecić latarką na to, co naprawdę robiłeś, co nie miało nic wspólnego z randkami, szukaniem i znajdowaniem miłości, kimś, kto pomógłby ci zwolnić twój obecny gówniany planista społeczny – ty.
Dobry. Ten, który wykopałeś. Ten, który może ci pomóc, pomóc ci. Takiego, który może sprawić, że zobaczysz i roześmiasz się ze wszystkich psot, które wyrządziłeś. Ten rodzaj przewodnika poszukującego prawdy, który chciałby, żebyś zakasał rękawy, dał więcej gówna w poszukiwaniu miłości niż udowadnianiu, że jest ulotna i szczerze, szczęśliwie mylisz się od lat co do tego WSZYSTKIEGO.