Niedawno uczestniczyłem w konferencji w mojej branży poświęconej randkom internetowym. Była to konferencja biznesowa, w której we wszystkie elementy zaangażowanych było wiele osób, w tym dyrektorzy obecnych witryn, twórcy witryn, przedsiębiorcy zajmujący się tworzeniem nowych witryn i procesory płatności, marketerzy, swatki i ja, konsultant ds. randek online. Mnóstwo, mnóstwo ludzi.
Ostatnim wydarzeniem konferencji był panel składający się z około 10 szefów wielkich peruk z kilku głównych ośrodków.
W pewnym momencie jeden z panelistów zapytał tę gigantyczną salę konferencyjną złożoną z setek profesjonalistów z branży, ilu z nich faktycznie uczestniczyło w pięciu randkach online w ciągu ostatniego roku.
Innymi słowy, kto tutaj faktycznie używał produktów, które wytwarzamy?
To był intensywny moment, zwłaszcza że tylko garstka z nas podniosła ręce i rozejrzała się chwiejnie po pokoju. Łał. Nie mogłem w to uwierzyć.
Spośród panelistów ten, który zadał to pytanie, był jedynym ze wszystkich dyrektorów, który to zrobił.
Wiedziałem, że mam odrębną bazę wiedzy. Jako jedna z niewielu osób, które naprawdę rozumieją wrażenia użytkownika, jestem również ekspertem i adwokatem każdego z moich klientów i każdego randkowicza, który czyta moje słowa.
Dyskusja panelowa posunęła się naprzód z rozmowami na temat rynków wschodzących i trendów w branży.
Podniosłem rękę, aby zadać kilka pytań dotyczących doświadczeń użytkowników, ale nigdy nie miałem okazji zadać.
Pomysły, które z punktu widzenia członków pomogłyby randkowiczom szybciej i wydajniej spotykać się z meczami oraz przechodzić do trybu offline i nawiązywać relacje.
To był cel, prawda?
Kiedy więc panel się rozpadł i konferencja się skończyła, odszukałem kilku dyrektorów, aby zapytać o moje pomysły.
Pierwszy szef, którego osaczyłem, chociaż był na tyle uprzejmy, że mnie wysłuchał, nie był zainteresowany tym, co miałem do powiedzenia. Pytania, które mu zadałem, trafiały do głuchych uszu.
Drugi szef, którego osaczyłem, powiedział mi, że moje pomysły są świetne, ale nie miał pojęcia, dlaczego nie zostały wdrożone w całej branży.
„Musisz być proaktywny. Musisz wejść
przed jak największą liczbą osób.”
Studiowałem biznes w szkole. Pochodzę z rodziny przedsiębiorców. Sam jestem właścicielem firmy. Zatrzasnął się mój biznesowy kapelusz, a także smutna rzeczywistość.
Internetowe serwisy randkowe to firmy, ludzie. Nigdy. Zawsze. Zapomnij o tym.
Firmy, aby przetrwać, muszą brać pieniądze. Nie inaczej jest w branży randkowej.
Niestety, ten model biznesowy nie dotyczy bezpośrednio znalezienia Twojej miłości.
Zależy im na zapisaniu Cię do miesięcznych składek członkowskich i sprzedaniu tyle nadziei, że utrzymasz Cię na tych stronach tak długo, jak to możliwe.
Niekoniecznie są zainteresowani funkcjami, które pozwolą ci znaleźć lepsze randki, takimi jak pomysły, które na nich podrzucałem.
Jeśli zaczniesz znajdować lepsze daty/relacje, nie logujesz się już do ich witryny. Pomyśl o tym.
Cóż, powiem ci tyle co ty i nie podoba mi się ten fakt, to nie znaczy, że nie możemy tego obejść.
Miliony ludzi znalazły swój związek online i Ty też możesz.
Ale oznacza to odpowiedzialność za znalezienie tej wyjątkowej osoby.
Musisz być proaktywny. Nie możesz polegać wyłącznie na ich systemach dopasowywania. Musisz stanąć przed jak największą liczbą osób.
Mam nadzieję, że moje kolumny dadzą ci wgląd w to, jak szybciej się tam dostać.
Powodzenia, randkowicze!
Czy jesteś proaktywny w swoim życiu randkowym?